Chyba każdy z nas miał lub ma jakiś ulubiony film czy bohatera. Dla niektórych będzie to Harry Potter, dla innych Gwiezdne Wojny. Każdy chciałby przez chwilę poczuć się jak ulubione postaci. Tą niszę próbują wykorzystać firmy turystyczne, które oferują możliwość podróży śladami idoli ze szklanego ekranu. Wyprawa do Hogwartu – żaden problem, odwiedzenie planet z Gwiezdnych Wojen – nie ma sprawy. Młodzi ludzie w Wielkiej Brytanii chętnie odwiedzają plan sagi o młodym czarodzieju. Wybierając się do Tunezji możemy zobaczyć jaskinie, które służyły Lucasowi za plan zdjęciowy. Wszystko oczywiście sprytnie udekorowane gadżetami z filmów. Turyści mogą poczuć się, jak wewnątrz nierzeczywistego świata. Oferta staje się coraz bardziej atrakcyjna, dzięki superprodukcjom, które do realizacji swoich planów muszą zaaranżować całkiem duże powierzchnie. Nowa Zelandia stała się jeszcze bardziej popularna po nakręceniu tam fabuły Władcy Pierścieni. Disney zarabia krocie pokazując plany zdjęciowe Piratów z Karaibów. Wszystko dla dobra fanów, którzy są gotowi wydać ogromne pieniądze, żeby jeszcze lepiej zapoznać się z losami swoich bohaterów. Zyski czerpią oczywiście wytwórnie filmowe, które już dawno przestały zarabiać tylko na samych filmach – bardziej liczy się wychowanie samego fana utożsamiającego się z postaciami.